Wywiad – Coaching płodności

13 marca 2013

Rozmowa Redakcji Czasopisma Płodna Polska z Agnieszką Grobelną, która specjalizuje się w pracy z kobietami, napotykającymi na trudności w dążeniu do macierzyństwa.

 

Kiedyś problem długiego oczekiwania na potomstwo dotyczył Pani, jak długo trwały zmagania i jaki był ich rezultat?

Moje oczekiwanie na dziecko trwało ponad 10 lat. W tym czasie przeszłam przez 4 poronienia i rozpad mojego małżeństwa. Gdyby kiedyś ktoś zapytał mnie, czy można doświadczyć czegoś podobnego i nie zwariować, odpowiedziałabym stanowczo nie!
Kiedy podejmowałam decyzję o macierzyństwie, byłam pełna radości i nadziei na nową, wspaniałą przyszłość. Wydawało mi się, że takie straszne historie, o których czytałam w gazetach, zdarzają się innym, a nie mnie. Tym bardziej bolesne stało się zderzenie z rzeczywistością, w której kolejne próby starań o dziecko kończyły się niepowodzeniem.
Doświadczyłam wszystkich stanów, jakie przechodzi niepłodna kobieta – euforia, zaskoczenie, zażenowanie, beznadzieja, bezsilność i wreszcie akceptacja.
Często słyszę pytanie, jak radziłam sobie w tym trudnym okresie? Otóż, nie radziłam sobie. Byłam w tym sama… Wielokrotnie słyszałam z ust lekarzy, „pani Agnieszko, proszę się odstresować, na chwilę odpuścić”. No tak, tylko jak to zrobić, kiedy moje pragnienie jest tak silne, że przysłania mi całe moje życie. I tak szłam z niepłodnością za rękę, najlepiej jak potrafiłam.
Teraz jestem szczęśliwą mamą niespełna czteroletniej Marysi. Po jej urodzeniu postanowiłam wykorzystać osobiste doświadczenia i pomagać kobietom „chwilowo niepłodnym”. Tak narodził się Pokój Marzeń – pozytywna, inspirująca przestrzeń, w której pokazuję, że można, że warto, że trzeba…

Obecnie prowadzi Pani coaching płodności. Czy w zajęciach biorą udział pary, czy jest on adresowany do kobiet? Czy zajęcia są grupowe, czy indywidualne?

Program „Dotknij Swojej Płodności” powstał z myślą o kobietach, które pragną dziecka, ale napotykają na trudności związane z jego poczęciem. Został on jednak tak skonstruowany, aby wspierać oboje małżonków w zależności od ich indywidualnych potrzeb.
Celem programu jest zwiększenie szansy na ciążę poprzez stworzenie jak najlepszych warunków do powstania nowego życia. Każde spotkanie to konkretne kroki w kierunku: redukcji stresu, poradzenia sobie z lękami związanymi z ciążą i przyszłym macierzyństwem, zniesienia blokad powstałych w psychice, które mogą mieć negatywny wpływ na płodność kobiety.
Praca w programie trwa 4 miesiące i opiera się na spotkaniach indywidualnych i sesjach grupowych, podczas których pary poznają techniki relaksacyjne, wyrażają swoje emocje przez taniec i uczą się, jak wykorzystywać oddech w celu zwiększenia swojej energii życiowej.
Program „Dotknij Swojej Płodności” zajmuje się płodnością nie tylko w aspekcie zdolności do poczęcia nowego życia. Płodność traktowana jest tutaj w szerszym znaczeniu jako zdolność kobiety do tworzenia na wielu płaszczyznach życia. Takie całościowe podejście jest bardzo ważne, ponieważ niepłodność bardzo często postrzegana jest przez kobietę jako wewnętrzne zagrożenie i zablokowanie możliwości rozwoju, które jest o wiele silniejsze niż biologiczna chęć przedłużenia gatunku. Program pozwala kobiecie otworzyć się na inne formy działania niż tylko dążenie do macierzyństwa, pokazując jednocześnie, że takie działanie nie stoi w sprzeczności z jej pragnieniem bycia mamą.
W tym miejscu przypominają mi się słowa kobiety, z którą pracowałam na sesji. Ania po chwili zamyślenia powiedziała: „Wiesz, kiedy tak rozmawiamy o zmianie mojej pracy, która od dawna mi nie służy i możliwości rozpoczęcia już teraz fascynującego mnie kierunku studiów, zapominam o moim dążeniu i natrętnych myślach. Jestem szczęśliwa”. Ania odkładała wszystko na później, skupiając całą swoją energię na walce z niepłodnością. Bardzo często się zdarza, że na sesjach pracuję z kobietą np. nad założeniem przez nią własnego biznesu, o którym zawsze marzyła. W ten naturalny sposób skupiam uwagę kobiety na pozytywnym celu, którego realizacja zależy od niej, który ją pochłania i determinuje do działania. To z kolei sprawia, że odzyskuje ona poczucie kontroli nad własnym życiem i bierze za nie odpowiedzialność.

Czym właściwie różni się coaching płodności od tradycyjnej psychoterapii dla kobiet/mężczyzn lub par długo, a wciąż bezskutecznie starających się o dziecko?

Dla mnie najistotniejszą różnicą jest to, że terapia zajmuje się przede wszystkim przeszłością danej osoby i bolesnymi wydarzeniami w jej życiu. Terapia to głównie rozmowa o tych wydarzeniach i leczenie pacjenta. Odmienność coachingu polega na tym, że jego głównym celem jest teraźniejszość i tworzenie wymarzonej przyszłości. Z moich obserwacji wynika, że skupianie się na doświadczaniu życia Tu i Teraz oraz planowanie przyszłości niesie dla pary niepłodnej większe korzyści, ponieważ wyzwala w nich ogromne pokłady pozytywnej energii oraz odblokowuje wewnętrzną potrzebę rozwoju.
To, co pasjonuje mnie w coachingu najbardziej, to to, że cały proces oparty jest na doświadczaniu przez człowieka różnych sytuacji i stanów i w odróżnieniu od terapii wychodzi poza mury gabinetu. Jednym z takich niezwykłych miejsc, w których prowadzę warsztaty, jest stadnina i praca niepłodnej pary z koniem w roli trenera. Ta metoda świetnie się sprawdza, ponieważ oddziałuje na człowieka w każdym aspekcie jego istoty-ciała, zmysłów, emocji, poznawania, koncentracji na Tu i Teraz, osobowości i komunikacji. Pozwala dotrzeć do prawdziwej tożsamości człowieka, ukrytej pod płaszczem niepłodności.

Czy można tak bardzo chcieć zajść w ciążę, że ta nadmierna chęć powoduje stres i blokadę? Co wtedy Pani proponuje?

Tak, szczególnie widoczne jest to u kobiet tzw. „zadaniowców”, dla których wykonanie zadania i osiągnięcie celu jest priorytetem. Ta cecha przejawia się głównie na polu zawodowym i tam jest jak najbardziej pożądana. Problem zaczyna się jednak w momencie, kiedy na poziomie podświadomości ciąża postrzegana jest przez nią właśnie jako zadanie. Niemożliwość jego wykonania w określonym czasie powoduje ogromną frustrację i przedłużający się stres. Utracenie kontroli nad życiem i poczucie bezsilności może nawet prowadzić do stanów depresyjnych.
W takiej sytuacji pierwszą rzeczą jest uświadomienie kobiecie, że są w życiu takie sytuacje jak śmierć, poczęcie, czy choroba, na które nie mamy bezpośredniego wpływu. Wydaje się to oczywiste, ale jakże trudne do faktycznego zaakceptowania.

W codziennym życiu bardzo trudno jest jednak unikać sytuacji stresowych. Czy każdy może się nauczyć tak kontrolować własne myśli i emocje, by bez nerwów radzić sobie w trudnych chwilach?
Oczywiście nie sposób jest całkowicie wykluczyć stresu z naszego życia. Tutaj chodzi raczej o zmniejszenie ogólnego napięcia i zmianę postrzegania swojego dążenia do macierzyństwa jako walki. Większość kobiet, z którymi pracowałam, widzi to właśnie w ten sposób. Walka ze sobą, czasem, partnerem i otoczeniem. Kiedy głowa daje sygnał „ja walczę”, to nasze ciało odpowiada na to zwiększoną gotowością, która objawia się przez ograniczenie funkcjonowania niektórych narządów i układów w naszym ciele. W przypadku, kiedy taki stan utrzymuje się długo, a tak jest właśnie u par niepłodnych, może wręcz dochodzić do blokowania na czas „wojny” procesów rozrodczych. „Walczę”, więc nie mam czasu ani energii, aby się rozmnażać.
Ważną kwestią, którą zawsze poruszamy na sesjach, są emocje i sposób radzenia sobie z nimi. Dążymy do zwiększenia świadomości i akceptacji swoich myśli i uczuć, co sprawia, że radzenie sobie z nimi w trudnych sytuacjach jest znacznie łatwiejsze.
Na warsztatach grupowych pary mają możliwość wyrażenia swoich często stłumionych emocji oraz uczą się, jak je właściwie przeżywać, aby nie stały się one czynnikiem blokującym ich płodność.

Proszę powiedzieć, czy udało się poprzez Pani działania wspierające doprowadzić do szczęśliwego finału?

Ostatnio pracowałam z kobietą, która bardzo pragnęła mieć drugie dziecko. Niestety kolejne próby nie przynosiły oczekiwanego rezultatu. Kiedy zaczęłyśmy wspólną pracę, okazało się, że jej ocena siebie w obecnej roli mamy jest bardzo niska. Uważała wręcz, że jest „nieporadną i złą mamą” dla swojej dwuletniej Zuzi. Bała się, że kolejne dziecko jeszcze bardziej to potwierdzi. Jej lęk był tak silny, że pojawiał się już w dniu owulacji i trwał tak do pojawienia się miesiączki. To była walka toczona między wielkim pragnieniem dziecka i jednoczesnym lękiem przed nim. Kiedy bliżej przyjrzałyśmy się całej sytuacji, okazało się, że większość jej pretensji do siebie nie ma poparcia w faktach. Tak nastąpił przełom…
Dzisiaj ta kobieta jest w 2 miesiącu ciąży i posiada przekonanie, że dla swojej Zuzi jest najwspanialszą mamą na świecie.

Źródło wywiadu: www.plodnapolska.pl

Wywiad z: Agnieszką Grobelną (www.pokojmarzen.pl)

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *